sobota, 20 czerwca 2015

Planetarium


Oto krótka historyjka eksploracji kosmosu widziana z innej (nieziemskiej) perspektywy.


Knuła Gwiezdna Rada na Oriona Pasie
"Czy Słoneczny Układ też zasiedlić da się?"
Więc śmiałka wybrano
W ramię poklepano:
- Leć i sprawdź warunki nasz Kosmiczny Asie!



Ruszył więc przejęty, nie spostrzegł Plutona
Gdyż myślami błądził... „cóż ma zrobi żona?”
I jak swoim „czułkiem”
Smyrał ją pod czółkiem...
Jak zadowolona bardzo była ona...



Gdy wzrok zogniskował UFOk na Neptunie
Stwierdził ciut za późno - zbyt szybko doń sunie!
Hamował gwałtownie
Pas werżnął się w spodnie...
Mocno tak, aż wrzasnął - bo mi „czułek” utnie!



"A czy są UFOczki piękne na Uranie?
Wylądował myśląc: "czy mi „czułek” stanie?"
Lecz z zimna powodu
Doszło do uwiądu.
„Nie, to zła planeta jest na zamieszkanie”.



Choć się spinał, nie mógł dotrzeć do Saturna
Bo mu przeszkodziła głazów obręcz durna.
Zderzenia z pierścieniem
Wyliczał ciemieniem:
Fotel, ster, znów fotel, panel, półka górna...



W locie rozpoznawczym tuż ponad Jowiszem
Widząc czerwień plamy, z wrzaskiem przerwał ciszę:
- Jak teściowej oko!
Pali mnie głęboko...
Niczym oko żony mamy
Zatem szybko prysnął w Kosmosu zacisze.



Z widmem swej teściowej, wprost w Planetoidy
Wleciał trajektorią rozpędzonej dzidy.
Wskutek akrobacji
Pozbył się - kolacji.
Tydzień lewitował „resztkami” spowity.




Bardzo krótko UFOk zawitał na Marsie
Bowiem zbyt czerwono i nań ludzik darł się:
- „Won! Bo spali worek
anihilatorek!!”
Więc odmachnął „czułkiem” i zwiał krzycząc - Wal się!


Wtem go kolorowe barwy mamią - Ziemi
„Och, tu żyją ludzie, zapoznam się z niemi”
Lecz, nim wylądował
Bombka - atomowa
Leci weń więc musiał wiać, nim go „uziemi”.




Uciekał przed bombą, gdy tuż obok Wenus
Druga go dognała, ledwie wstrzymał „anus”.
I pomyślał: „Farsa...
To rakietka z Marsa!
Pewnie wkurzył ludka „czułek” mój - „Zuch fallus!”



Manewrował zwinnie aż do Merkurego
Stylem „Dynamiki Kąta Za Ostrego”,
Lecz obie rakiety
Bliżej wciąż, niestety...
Musiał użyć stylu „Lotu Nurkowego”.



Myląc obie bombki zbliżył się do Słońca...
Blisko tak, że pewien był marnego końca.
Przypiekł dupsko srodze...
Więc „na jednej nodze”
Odleciał poszukać Mlecznej Drogi końca.




1 komentarz:

Anonimowy pisze...
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.