Jak łatwo jest o kontuzję wie każdy sportowiec, który sport uprawia.
A jak ktoś sportu nie uprawia?
To ma wyobraźnię i może jej użyć.
A oto wynik z kategorii "co by było gdyby..."?
Raz obrońca piłkarski z Arley’a
Na twarz przyjął strzał mocny z woleja.
Runął wraz na murawę.
Przymknął oczy – „Ciekawe,
czemu widzę Kometę Haleya?”
Hokeista, masywny był w Utah
Co hokejką zaliczył cios w fiuta.
Podziwiał do rana –
Obłok Magellana
Oraz chodził na palcach. Choć w butach.
Biathlonista zawodów w Weronie
Drzwiami windy przytrzasnął raz skronie.
Do nie swej strzela tarczy,
lub pudłuje, więc warczy!
Po zawodach zaś szlochał, na stronie.
Raz Roman, tyczkarz w Wieliczce
W rozbiegu śnił o Różyczce.
Kiedy? Nie wiedział,
Że zgłębił przedział -
Zjechawszy tyłkiem po tyczce.
Juruś Kopytko, dżokej ze Świecia
Zbudził się kiedyś w kuble na śmieciach.
Dopiero w prasie
Czytał o „klasie,
z jaką na torze wczoraj poleciał...”
Nad-ambitny sztangista spod Puebla
Nadwyrężył w przykucu raz kegla.
Nie zwyciężył z parciem...
Razem z gaci darciem,
Się przykleił tyłeczkiem do mebla...
Kiedyś kolarz z miasta Tychy
Wkręcił se... sznurówkę w szprychy.
Rower? Dęba.
Zbita gęba...
Lecz pić może. Bez zagrychy.
Sasza, szachmistrz, zawodnik w Pułtusku
Przegrzał sobie, tak „ważny” u Rusków,
Mózgowy zwój
I przegrał - bój.
Teraz planuje w markecie - ruch wózków.
Zdzielił szachmisztrz, pod Pilicą
W łeb drugiego – szachownicą.
A ów padł i leży,
Do końca nie wierzy
„Piorun był to czy... Bóg-wi-co?”
Pewien bokser, zamroczony w ringu kącie,
Cios sędziemu dał na oślep – trafił w prącie.
A że nie miał suspensora,
sędzia nosem podest zorał.
I tak myślę, że nieprędko sobie siądzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz