poniedziałek, 28 grudnia 2015

Stolice Afryki cz. 3

Przedstawiam serię limeryków osadzonych w realiach stolic państw afrykańskich. Opowieści zawarte w nich są śmieszne lub nie (w zależności od indywidualnego poczucia humoru) ;-)

 

 
Część trzecia - Państwa na literę L - N
Zapraszam do lektury.


Lesotho Maseru
Kiepski cukiernik otwarł w Maseru:
Kiepską wytwórnię kiepskich deserów.
Wszystkie są w pleśni,
Aż mu się pleśń śni...
Zmienił na kiepską fabrykę serów.



Liberia Monrovia
Głowią dziewczęta się pod Monrovi
Czemuż to mężów nie mogą złowić?
Czy z winy urody?
A może przez smrody
Kiedy w maseczce tkwi placek krowi?


Libia Trypolis
W marnym burdelu pod Trypolisem
Iwan zaraził się syfilisem
Tak myślał w panice,
A dziewczę w tunice
Straszyło Prim-a-prilisem


Madagaskar Antananarywa
Kochaś złośliwy z Antananarywy
Wybrał się rankiem zerwać pokrzywy
Z pobliskiej łąki
By wpleść je w pąki
Kwiatów dla lubej, tak o, dla zgrywy.


Malawi Lilongwe
Wspomina Leoś pobyt w Lilongwe
Gdzie poznał latem leciwą bździągwę.
Do dziś pamięta...
Pościel pomięta,
A ona: „Czekaj, pluskwy wyciągnę”


Mali Bamako
Leżał w hamaku Francuz w Bamaku.
Że był „na smaku” - pił kompot z maku.
Wtem krzyk przerażenia!
A to z przywidzenia...
Że go zajada stado ślimaków


Maroko Rabat
Piękny Mustafa znalazł w Rabacie
Wino zbyt drogie, więc o rabacie
Wspomina w sklepie
Pani się klepie:
- Dam, jak poczochrasz po mej „rabacie”.


Mauretania Nawakszut
W barze portowym gdzieś w Nawakszucie
Miał raz marynarz dziwne przeczucie,
Że chyba.. O rany!
Jest... wykorzystany!
Gdy poczuł z tyłu dziwne „ukłucie”


Mauritius Port Louis
Do męskiej dziwki gdzieś w Port Louis’ie
Chodzili niezbyt czyści „pięknisie”.
„Biernej” roli ma dość
Więc „pięknisiom” na złość
Znów się na damskie nadstawi pisie


Mozambik Maputo
Raz konikowi dżokej w Maputo
Dowodził racji swoich – szpicrutą.
Ogier nerwowo
odrzekł – podkową.
Gdy dżokej wrócił... minkę miał strutą.


Namibia Windhuk
Pewien rubaszny grubas w Windhuku
Śmiał się z kawału aż do rozpuku.
Zanim wpadł w bezdech
Taki, że by zdechł,
Wybuchnął bebech w ogromnym huku


Niger Niamey
Zwariowany elektryk z Niamey
Wciąż raził prądem dla frajdy samej.
Gdy przypiekł troszkę
Panienki „broszkę”...
Dzień nosił znamię „gęby dwuplamej”.


Nigeria Abudża
Raz na weselu gdzieś pod Abudżą
Wyryćkał żonkoś żonę, lecz cudzą,
Gdyż wszyscy spali.
Więc się „napalił”:
- Wszystkie przelecę, nim się obudzą



C... D... N...

niedziela, 27 grudnia 2015

O czym mówią... zwierzęta?


Mówi się, że w wigilijny wieczór, raz w roku, zwierzęta - jeśli chcą - mogą przemówić ludzkim głosem i powiedzieć... właśnie. Co? O czym? O kim?
Poniżej mała wizja jakby taki wieczór zwierzęcych zwierzeń mógł wyglądać.

Miłej lektury, dzisiaj nielimerykowo.





Nie wyczytasz tego w księgach
Nie nauczysz się też w szkole
O czym mówią nam - zwierzęta?
W noc przy wigilijnym stole?

Przez rok cały w swym języku
Prawią nam co dla nich ważne,
Lecz ich szczeku, miałku, kwiku
Nikt nie bierze na poważnie.

Z Pierwszą Gwiazdą punktualnie
Ludzkim głosem od niechcenia
Wywnętrzają niebanalnie
Żale, troski, spostrzeżenia:

Rzecze kot, sweterek prując:
- Ja widziałem lustro, z ciocią,
W którym robiąc selfie wujo
Prezentował „mordę kocią”.

Pies co memlał starą kostkę
Pełną śladów zębów kresek
Rzekł że sąsiad, to jest gostek
Nudny jak „francuski piesek”.

Prosię rzekło o Patryku
- A to świnia nieobyta
Wziął się zajął polityką
Pcha się cały do koryta.

Chomik rzekł zaś o wikarym:
- Bierze wszystko, nie dziękuje
Każe płacić młodym, starym
I po szafach „chomikuje”

Wilk donosi o Martynie
Że: - To była tylko chwilka
Gdy pod Zenkiem gdzieś w kotlinie
Ledwo legła, „miała wilka”

Rybka zaś o wnusi rzekła:
Że: - „nabrała wody w usta”
Gdy pytała babka wściekła
- Nie wiesz gdzie jest moja chusta?”

Kury zaś dość zgodnym chórem
Rzekły o księgowym Jerzym:
- „Bazgrze jak kura pazurem”
I złośliwie zęby szczerzy!

Osioł zarżał i się cieszy
Mówiąc o małej Dobrawce:
- Do nauki się nie śpieszy,
Przez co w oślej siedzi ławce.

Krowa na to kręcąc mordą
Mówi: - stryjek, idiota
Wgapia się w sąsiadki biodro
Jak wół w malowane wrota.

Koza skubiąc kozią bródkę
Rzecze: - Jan ma „końskie zdrowie”
Co dzień inną łapie młódkę
I ugniata w swej alkowie.

Pszczoła rzekła o kierowcy:
- Jest jak „pszczółka pracowity”
Jeździ TIRem z miną łowcy
Głodny jak „pies na kobity”

Rzekła myszka: - dla sołtysa
Ludzie we wsi to jest motłoch,
A więc kradnie, bo mu zwisa
Cicho „jak ta mysz pod miotłą”.

Żółwik drapie się po gębie
I o dziadku słówko skrobie:
- Ten to zawsze w „żółwim tempie”
Lekceważy wszystko sobie.

Tak zwierzęta rozprawiały
W sposób jawny ale brzydki,
Wigilijny wieczór cały
Suchej ludziom szczędząc nitki

Ludzie, cóż, na te nowiny
Zasłyszane w jednej dobie
Wytrzymali liczne drwiny
Uszy spuszczając po sobie....

Tutaj się wyłania puenta
Niczym słonko wschodząc z mroku:
Dobrze, że gadać zwierzęta
Mogą tylko raz do roku.

poniedziałek, 14 grudnia 2015

Stolice Afryki cz.2


Przedstawiam serię limeryków osadzonych w realiach stolic państw afrykańskich. Opowieści zawarte w nich są śmieszne lub nie (w zależności od indywidualnego poczucia humoru) ;-)

 


Część druga - Państwa na literę G - K
Zapraszam do lektury.



Gabon Libreville
Raz kapitan w Liberville
Piracką ujrzał flotyllę.
Bosman prosi – radź!
A kapitan – mać!
Ja... żelazko... ja... za chwillę.


Gambia Bandżul
Jeden śmierdziel pod Bandżulem
Śmierdział razem z drugim żulem.
- Co smród złączył
Smród rozłączy!
Rzekł żul gdyż był on księżulem.


Ghana Akra
Szukał joginin spod miasta Akra
Gdzież to ukryta jest mowy czakra.
Sprawdzał na sobie
Więc ręce obie
Zacisnął i... skonał (ale masakra...)


Gwinea Konakry
Raz miś polarny szukał w Konakry
- Czy by kto nie miał do mej kry ankry?
Bo kra się kruszy
A płynąć muszę
By Antarktydy zasiedlić akry.


Gwinea Bissau Bissau
Raz po libacji pijaczek w Bissau
Na kontuarze baru podpissau...
Się ciepłym moczem
Dydnając kroczem,
Lecz – nieczytelnie. Za bardzo zwissał.


Gwinea Równikowa Malabo
Raz w klubie Go-Go Abdul z Malabo
Poczuł przy scenie się nagle słabo,
Gdy głębię krocza
Ujrzał przy oczach.
Tancerka majtek nie ubrała bo.


Kamerun Jaunde
Nerwowym krokiem poprzez Jaunde
Biegł niewyżyty, zapchlony kundel
Bo na nic sztuczki...
Nie znalazł suczki
Co by ustała choć przez sekundę.

Kamerun Jaunde V.2
W listonosza, co uciekał gdzieś w Jarunde,
Dupsko wgryzł się bardzo mocno jakiś kundel.
Gdyż się wprosił bez pukania
Z jakąś paczką do oddania
A przy bramce to ten kundel był w sekundę.


Kenia Nairobi
Pewien gastrolog (lwowiak) w Nairobi
Pojadłszy sera „gdzie bili mikrobi”,
Nabył się licznych
Doznań gastrycznych...
że na zakrętach się „nie wyrobił”.


Komory Moroni
Zeskoczył z okna gach gdzieś w Moroni.
I zwiewał myśląc „mąż nie dogoni,
Znów wyjdę cało
Ja i me ‘działo’ ”
Lecz się pomylił. Mąż dobył broni.

Komory Moroni v.2
Nierozgarnięty Kofi w Moroni
Zmysłowy pociąg poczuł do koni.
Na z bicza strzał
Koń jak stał – zwiał.
Kofi „za Chiny” go nie dogoni.


Kongo Brazzaville
Raz alkoholik spod Brazzaville
Wypełnił gośćmi całą swą willę
W pijackim zwidzie
Wybrał cud „dzidzię”...
Co się zmieniła rankiem w Godzillę.


C... D... N...
 
 

piątek, 4 grudnia 2015

Stolice Afryki cz.1


Przedstawiam serię limeryków osadzonych w realiach stolic państw afrykańskich. Opowieści zawarte w nich są śmieszne lub nie (w zależności od indywidualnego poczucia humoru) ;-)


Część pierwsza - Państwa na literę A - E

Zapraszam do lektury.



Algieria Algier
Siadł Mustafa gdzieś w Algierze
Po likierze na ogierze
Ten z kopyta!
Dupa zbita...
Gdyż na siodła siadł obrzeże



Angola Luanda
Pewien lokalny „kacyk” w Luandzie
Pragnął gobelin tkać na werandzie.
Więc grupę Angoli
Do goła wygolił.
Rok po tej grandzie tkwi na wokandzie.



Benin Porto-Novo
Kupił Benini raz w Porto-Novo
Nowego „lapka” marki Lenovo
Klął bez krępacji
Przy instalacji
Setnej co najmniej - „windy” na nowo...



Botswana Gaborone
Wątły młodzieniec spod Gabarone
Ptaszkiem trenował samoobronę
Raz krzyknął „Hurra!”
Bowiem akurat
Przelatującą trafił nim wronę.



Burkina Faso Wagadugu
Raz komornik w Wagadugu
Jak odzyskać, knuł, część długu.
Część dłużnika,
Którą „fikał”
Więc rozpuścił w misce ługu.



Burundi Bużumbura
Raz policjant w Bużumbura
Pałą zdzielił w pałę gbura.
Wtem się pały
Pomieszały -
Nikt nie wiedział czyja która.



Czad Ndżamena
Carmen, kobieta buszmena z Ndżamena
Tak czaderskiego poznała rockmena
Że wpadła wprost w szał
Gdy rockmen ów śmiał
Miast ją rozpalać, wypalać carmena



Demokratyczna Republika Konga Kinszasa
Zarzucała żona mężowi w Kinszasie
- Jak chodzisz w sandałach na naszym wywczasie
Zdejm chociaż skarpety!
On do niej: - niestety...
Co dzień od tygodnia próbuję... nie da się!




Dżibuti Dżibuti
Weteran w tawernie portowej w Dżibuti
Zamówił odważnie: - chcę di mare frutti!
O jelit rozstroje
To ja się nie boję
Gdyż mam Militari, a nawet Virtuti!



Egipt Kair
Mówiono o zdzirze że w mieście Kairze
W okropnym tapirze śpiewa w jakiejś szmirze.
Przez co turyści
Bardziej wrażliwsi
Zwiedzali gdy słońce świeciło w nadirze.



Erytrea Asmara
Do kucharza rzekł Pedro w Asmarze
- O owocach ja morza wciąż marzę
Gdy już przyniósł langustę...
- Czemuż to takie tłuste!
- A, bo ja smażę wszystko na smarze.



Etiopia Addis Abeba
Zrzucił sandały w Addis Abebie
Mułła i z myślą „Dziś będę w niebie”
Wbiegł do meczetu
Gdzie z minaretu
Odbił się lekko i... jebnął w ziemię.

C D N ...
 

poniedziałek, 16 listopada 2015

Teorie Bogusława W.

Oto krótka limerykowa historia - z morałem - pewnej tajemnicy której tropem podążył znany tropiciel tajemnic Bogusław W. (**)


 (*)


Bogusław W, gdzieś na stacji
Za tematem do „Sensacji”
Męczył dziadka,
Który zadka
Właśnie zmieścił w ubikacji.

Dziadek stęknął z wielkim trudem,
Małą paczkę w okno – cudem,
Z załącznikiem
Pod ręcznikiem
Cisnął. I rzekł: „jus se pójdem”.

Wołoszański dostał "wściku"
Co też było w załączniku?
Gdy już doszedł,
Swe "trzy grosze"
Też zostawił na ręczniku

Smak sensacji poczuł „prądem”
Jak zapiekło go pod jądrem
- Spisek! – wrzasnął
W jajco klasnął,
Wtem się członek „ozwał” świądem,

Tak to jest kiedy na pysku
Wciąż się ma "teorię spisku"
myślał Boguś
gdy na "rogu"
znalazł był kilka wyprysków.

Morał? Jest. Jak oka mgnienie.
Gdy sensacji czując drgnienie,
Gnasz na oślep
Nie bądź jak „kiep”.
Nie zapomnij o higienie!




(*) - obrazek pobrano ze  strony http://swiat-obrazkow.pl/
(**) - w żadnym  miejscu historyjki ani też w jej zamiarze nie było celem wyśmiewanie  p. Bogusława ani tego czym się zajmuje. Jedynie zbieżność klimatu sensacji (w rozumieniu zarówno historii jak i określenia "perturbacji jelitowych") z "klimatem" historyjki skłoniła mnie do osadzenia jej u Bogusława W. ;-)

czwartek, 12 listopada 2015

Co rośnie od pisania?

Na stronie Facebook'owej Pamięć o Wisławie Szymborskiej został poruszony temat teorii "wzrostu" pewnej części ciała wskutek pisania limeryków na jej temat.

Od szybkiego skojarzenia do finalizacji luźnych przemyśleń w postać poniższej historyjki minęło mgnienie :-)


Zapraszam do lektury, życząc uśmiechu :)




Teza od dziejów zarania:
„Rośnie - od wierszy pisania”
Zdania płci w mig podzieliła.
Gdyż, co rośnie? I w czym siła?

Jak dzień z nocą, ze złem dobro
Jak harnasia hak – „pod ziobro”
Trwa zażarty pojedynek
Czego wzrostu w czym przyczynek?

Gdy kobieta wiersz na fali
Weny stworzy – już się chwali
Ze wzruszenia drżeniem w grdyce -
„Od pisania rosną cyce!”.

Kiedy facet się zaweźmie
Wszelkie środki przedsięweźmie
Może choć marnego „lima”?
O żesz mać! A lima ni ma!

A kobieta? W euforii
O miłości pisze w glorii.
Wiersza wersem wers pogania
„Piersi rosną od pisania!”

Facet – zwoje mózgu ciśnie,
Niech choć jeden wers wyciśnie
Się na papier, ten co w dole
A tu - dupa. Ja pitolę!

Dama znowu piórem kręci:
Zwiewna fraszka czy sonecik
Zgrabnie głosi o realiach -
„Od pisania wąska talia”

A mężczyzna znów się zżyma
Klnie i sapiąc się nadyma
Weny taran też rozbuja -
Ale wiersza zeń ni ch... (chu chu!)

Panna nim do snu się złoży
Od niechcenia wiersz ułoży.
Żadna dieta nic nie wskóra
„Od pisania jędrna skóra!”

Facet siódme leje poty
Nie nadchodzi weny dotyk...
Jęczy z bólu więc żałośnie –
„Ja chcę pisać... bo nie rośnie!”

Gdy kobieta kwitnie pisząc -
Facet się marnuje dysząc!
Gdzie więc sens tkwi i logika?
Gdzie graniczny spór zanika?

Tu potrzebny mariaż mądry
Aby związek był... wygodny.
Niech przemówią żądze pierwsze -
Lepiej razem – płodzić wiersze.

 

czwartek, 5 listopada 2015

Dzień Postaci z Bajek

Według kalendarza świąt nietypowych, 5 listopada to Dzień Postaci z Bajek.
Z tej oto okazji przedstawiam historyjkę prawie limerykową ;-) na temat

Zapraszam do lektury i uśmiechu :-)



Dzisiaj święto jak świat cały,
Lecz rozgardiasz jest niemały
Z winy osła
Fama poszła
by się bajki przemieszały...



Shrek w Zasiedmiogórogrodzie
Dognał Fionę gdzieś w ogrodzie
Klepnął w pupkę
Szepnął w tutkę:
- Chodź, zatańczysz na mym wzwodzie!

Fiona zaś Shrekowi w brodzie
Odcisnęła pięść i w zgodzie
Poszli razem
Choć Shrek (zdradzę)
Po miesiącu był na chodzie.




Zaprosił Bolek na loda Tolę
Myśląc „A potem Tolę zmiętolę”.
Tola zaś: - Bolek
Ty jesteś ‘lolek’
Sama na loda iść sobie wolę!

Widząc to Lolek rzekł: -Ja pitolę!
Taką dziewczynę to ja chromolę!
Włączył tableta
A tam – podnieta...
W pokoju ciszy podziwia e-Tolę




Rzekł do Żwirka Muchomorek:
- Daaaj mi zerknąć raz w otworek..
Żwirek jednak
(A to menda!)
W kalejdoskop wsadził korek.



Knuł z Małgosią Jaś spod Pragi
Jak się pozbyć Baby Jagi?
Sposób? Szybki:
Gdyż był brzydki
I pokazał jej się - nagi

Baba Jaga na swej miotle
Siadła zaraz jak na siodle
U rumaka.
I drapaka
Dała czując się dość – podle.


Gonił Reksia Filemonek
Aż go capnął za ogonek.
Reksio w pisk!
Kotka w pysk!
Ot... normalny, zwykły dzionek...


 


Spod kanapy Pies Pankracy
A z zapiecka - Bonifacy
Tylko ziora:
- Co za sfora!
-Toż to zmora... Won! Do pracy!


 


Raz Dziewczynka Z Zapałkami
„Dała ognia” z chłopakami.
Nogi zaraz
Brali za pas
Z osmalonymi tyłkami.

Drżał Pinokio o los nosa
Gdy podeszła z ogniem bosa
Doń pod płotem.
Zlał się. Potem.
Padł na trawę – bo tam rosa.

 


Smok Wawelski z Telesforem
Wnet spowili świat fetorem
Od „zadyszki”
z wnętrza kiszki -
Bob pogonił ich traktorem.





Do Agatki przyszedł Jacek
A przed Jackiem dziarski „wacek”
I zalotnie
Choć przelotnie
Musnął dołek panny „cacek”.

Machnął Krecik raz łopatką
Aż utknęła Myszce z zadku.
Jeżyk wrzasnął
Kreta chlasnął
Zając sfajdał się na rzadko.
 


Poszedł Kubuś do ogrodu
Kangurzycy uszczknąć „miodu”
Gdy lepki „słód”
Z jej spłynął ud
Liznął i poznał „cud” wzwodu.




Raz Prosiaczek wraz z Osiołkiem
Chcieli misia zatkać kołkiem
Gdy po pniaku
Po pijaku
Jął przeciekać dziwnym miodkiem.



Niezła ta Pandory Puszka.
Nie pomoże żadna Wróżka
To potrzebne
Kroki pewne.
Trzeba wezwać nam Kopciuszka....