Prace napisane na konkurs tematyczny, jaki pojawił się na stronie "Pamięć o Wisławie Szymborskiej".
Podstawą limeryków było wstawienie w pierwszym wersie nazwy rzek San lub Sekwana lub dowolnego z ich dopływów. Rzeka stanowić miała podstawę rymu w pierwszym wersie.
Prezentuję prace jakie zgłosiłem na konkurs.
Dopływy Sanu
Kiedy Jurek się pluskał w Niedźwiedzim Potoku
Znienacka dość mocno zaswędziało go w kroku
Skąd podnieta miła taka?
Dał nurka – ujrzał szczupaka!
Oddalał się szybko za pomocą podskoków
Dzika Balbina wskakując z rozpędu do rzeki Solinki,
Na czubek bożonarodzeniowej nadziała się choinki
Na początku - zbladła
Wtem - mocniej usiadła
Okryta wodą bujała się z minką niewinnej dziewczynki
Jednooki nad brzegiem rzeczki Hoczewka,
Do nagiej kąpieli zachęcał... „Chodź! Ewka...”
Nie było głęboko,
Nacieszyć chciał oko ;-)
Wszystko na nic! Potarł - wypadła soczewka.
Wiera na wakacjach niedaleko Sanoczku,
Każdego młodziana zaczepiała - „Synoczku”
Ciałem kusiła
Wzrokiem mamiła
Lecz na zwabionych głośno wołała „Ty Zboczku”
Pryszczaty nastolatek umył twarz swą w Radzie,
Polegał na „dobrego przyjaciela” radzie:
„Woda Żywa!
Pryszcze zmywa!”
A teraz ma: na twarzy, w kroku i na zadzie.
Chudy Romek jogging uprawiał wzdłuż Tyrawki
Biegał, skakał, sapał, kaszlał, że aż dostał czkawki.
Po godzinie czkania
Dość miał już biegania
Pomaszerował do lasu – zbierać purchawki.
Mały Henio znad Lubienia
Pytał Helę: - Lubisz Henia?
- Nie, kolego...
- A dlaczego?
- A bo z ciebie kawał lenia!
W remizie na zabawie niedaleko Stupnicy,
Józuś w tańcu Kasieńce majstrował przy spódnicy.
Co widząc chłopaki
Gotowi do draki,
Bez zębów Józusia zostawili na ulicy.
Kiedy zimą srogą zamarzła Olszanka,
Na rzece powstała taka śliska „szklanka”
że łyżew amatorzy
do popisów skorzy
Obijali łokcie, pupy i kolanka.
Usłyszał flisak z brzegu „weź mnie!” płynąc po Osławie,
Zobaczył śliczne dziewczę. „Przecież jej tak nie zostawię”.
Już pierwszej nocy zgubiła wianek
W rozkoszy witała każdy ranek
zakochana po uszy w „obywatelskiej” postawie.
Dopływy Sekwany
Jean Pierre, lokalny głupek znad Yonny,
uwielbiał puszczać w niebo lampiony.
Że naturze tym szkodzi,
mówili starzy, młodzi...
Nie rozumiał bo był pomylony.
Pewne dziewczę nad rzeką Marną,
Narzekało - "Dziurkę mam czarną..."
co ja pocznę, o nie!"
Lecz w całym regionie
była przez to dość – popularną
Dwaj Muszkieterowie kryjąc się w Sekwanie
Kąpiące się z Dworu podglądali panie
Pozostali z oddali
po cichu obstawiali
Któremu pierwszemu "oręż" sam powstanie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz