czwartek, 5 lutego 2015

Klawiaturowy Chochlik

Kiedyś termin dostałem krytyczny
Wysłać artykuł dość... tematyczny
Łyk mocnej kawy, „ruszenie” głowy...
Pomysł zaskoczył, koncept gotowy!

Do klawiatury więc siadam, mam zryw!
Ale plan popsuł mi wnet klawisz SHIFT.
Plącze wciąż pracę, szyk łamiąc mych zdań,
Duże wśród małych literki? To drań...

Szybka korekta, wnet ogarnąłem
Znów za pisanie ostro się wziąłem.
W ferworze walki nie patrzę na czas...
Wtem widzę... „przypadkiem” włączony CAPS.

Znów całe zdania poszły się paść!
Oj Panie Autor... Sprężaj się Waść!
Więc wysyp weny, zanika stron biel
I nieopatrznie CTRL–A i DEL...

No niech to szlag!! Już prawie mam zawał.
Bo czasu mniej a pracy wciąż nawał.
Ciężka to praca, wiem, że mam rację.
Piszę.. znajduję popsutą SPACJĘ ?!?

Wstrętny monotekst, normalnie w szoku.
Wstawiam więc przerwy w tekst, krok po kroku.
Stukam, zapełniam za szpaltą szpaltę,
Gdy stwierdzam znowu kłopoty z ALT-em

Gdzie są ogonki? Co do cholery?
Do świtu zostały godziny cztery...
Korekta... koniec! Czekam owacji.
Za dużo użyłem TAB-ulacji...
 
Opadam z sił. Kolejne poprawki.
Chyba znów wypić muszę litr kawki.
Świta... zmęczenie... lecz tekst gotowy!
Problem nareszcie chyba mam z głowy.

Nareszcie koniec. Jasna cholera!
Tryumfalnie wciskam palcem ENTER-a
Praca wysłana, ja na kolanach
Wtem email od szefa: „Proszę Pana,

Zmiana tematu. Termin – do jutra”.
Siadam na łóżku, patrzę do lustra...
Na odpoczynek wystawiam sam glejt...
Zasypiam z mantrą CTRL, ALT, DEL...




Brak komentarzy: