piątek, 30 października 2015

Tygodniówka

Krótka zabawa w rymowanki limerykowe "dookołatygodniowe", z wykorzystaniem tak zwanego "rymu wewnętrznego".

Umieszczenie rymu wewnętrznego to taki zabieg podkręcający rytmikę limeryku :-)

Miłej lektury :-)
 



Pewien śmiałek w poniedziałek
Mocno drapnął się w przedziałek
Więc z półdupka
Spadła kupka
Obcych ciałek do kobiałek


Raz doktorek wziął we wtorek
Pacjentowi ścisnął worek.
A ten z bólu
Wrzasnął – Ciulu!
Przez rozporek zwiał fetorek...


Mistrz urody chciał od środy
Zmodelować dołek brody
Z lustra „ego”:
- Weź kolego
Łyczek wody dla – ochłody.


Pewien Bartek chciał we czwartek
Winka wypić sześć półkwartek
Z jednej miarki
Łyknął – siarki!
Nic nie warte gardło starte!


Romka prątek trafił w piątek
Wprost w dziewczątka mroczny kątek
Cel – sięgnięty!
Alimenty...
Sczezł majątek – został szczątek


Wsiadł w gablotę Jan w sobotę
Brać kokotę miał ochotę,
Na poboczu:
- Ja ci w kroczu
Zgniotę szczotę i „ciasnotę”.


Jan w Anielę raz w niedzielę
Wgapiał jak we wrota cielę
wzrok anieli.
Lecz Anieli
jęzor miele: - Bo w pysk strzelę!


czwartek, 22 października 2015

Stolice państw poza UE


Druga odsłona limerykowej wędrówki po stolicach państw Europy
Tym razem są to państwa nienależące do Unii Europejskiej.



Państwa należące do UE zostały opisane w innym moim wpisie (UE)

Życzę miłej lektury!

Anorektyk Ali alejką Andory
Przechadzał się chwiejąc, jakby „troszkę chory”.
Może gdyż przez cały rok
Wybiegowy ćwiczył krok?
Nie, powodem raczej jadła niedobory


Jusufowi w słonecznej Ankarze
Przed wyjazdem prawiła Anka, że
Już za dziewięć miesięcy
Forsy dać musi więcej
Lub „coś” bocian przyniesie mu w darze


Kiedy Hans i Helga w słonecznym Belgradzie
Rozpuścili chuć na Równości Paradzie
To szybko tracili siły
Gdy w niepilnowane tyły
Wnikało raz po raz dwanaście par na dzień


Pytano młodego żonkosia spod Berna:
„Czy jesteś szczęśliwy, czy żona twa wierna?”
„Żona źródłem jest mej biedy...
Cóż że nader wierna, kiedy
Bierna jest w sypialni, w kuchni... wszystkożerna.”


Dla pastora Rocha z okolic Kijowa
Jego żona Zocha stała się „pechowa”
Gdyż pisząc kazania
Z Zochą na kolanach...
Musiał wciąż biedaczek, zaczynać od nowa


Bał się górnik w Kiszyniowie
Czy też żona się nie dowie
Że od roku prawie
„Młot” zużywa żwawie
Przodek rąbiąc pewnej wdowie.


Pewien sinolog z panienką w Mińsku
Chciał seks uprawiać – ale po „chińsku”
Więc gdy jej wcisnął cycuszki
Między pałeczek koniuszki
Oberwał w pałkę z okrzykiem: „Giń sku...!”


Jedna kurtyzana „Księżna” spod Monako
Zwykle taksowała kochanków jednako
Lecz junaka co w łożu tak fikał
Że przez tydzień jej orgazm nie znikał
Nagrodziła swojej podwiązki odznaką.


Po komunikacie w radio w samej Moskwie
Skoczyła Tamara aż pod same krokwie.
„Jeśli plony bylejakie,
Rząd rozprawi się z kułakiem!”
W mig poszła w walonkach pielić swoje rzodkwie.


Zachodził raz w głowę jeden głupek z Oslo
Dlaczego panienki na drzewach nie rosną?
Aby je gdy chęć rwać
A gdy chuć mieć to brać?
I na tę myśl cudną coś w gaciach mu wzrosło.


Chciał się z żoną witać Vladko z Podgoricy
Ale dostał w mordę od baby wścieklicy.
Wszystko przez złe plotki
Że „Vlad zgubił portki
U jednej karlicy z bliskiej okolicy”.


Gość nieopatrznie w barze w Prisztinie
Coś niepochlebnie rzekł o Putinie.
Nie minie go kara...
Się agent „postara”
W drodze do domu pewnie „zaginie”


Pewien Olaf w Reykjaviku
Pod wiatr mroźny robił siku
Z lodowych kropelek,
A jego „sopelek”
Skurczył się aż do zaniku


Smakosz wina w San Marino
Raz w winiarni prychnął śliną
Na kelnera
Gdyż (przechera)
Sikacz podał nim się ”zwinął”.


W wielkim ogrodzie gdzieś w Sarajewie
urządzić pragnął Adam raj Ewie.
Lecz gdy okazał węża
Ta w mig zwiała od męża...
A gdzie jej szukać? Tego to nie wie..


Ganiła raz męża gospodyni w Skopje
„Zabierz się do jakiej roboty jełopie!”.
On na to: „masz rację,
Ale są wakacje,
Więc jak chcesz to pracuj, ja piwka pożłopię”.


Zadurzony w Donnie fajtłapa w Tiranie
Zawiesił wzrok mętny na jej ócz firanie.
Wzdycha, gapi się jak cielę.
Donna: „Tego już za wiele!
Zwiewam! Może w Indiach porwą mnie Indianie?”


Głupek - sadysta knuł raz w Vaduzie
„Jaką by krzywdę zrobić... meduzie?”
Podobna do kiśla
Więc zanim pomyślał
To już meduzy miał pełną buzię.


Wyklinał z ambony biskup w Watykanie
„Słuchajcie no, moi drodzy parafianie!
Jak nie dacie "fest" na tacę,
Ja wam życie „ubogacę”:
Zmówię paciorek i... nic wam już nie stanie!”

I tym oto brzmiącym jak z taniego horroru zdaniem kończy się niniejszy cykl :-)


piątek, 16 października 2015

Tysięcznik


Nadchodzi taka chwila, kiedy pisząc kolejne limeryki dochodzi się do ich okrągłej ilości w swym dorobku.

Kiedy powstał limeryk nr 999 zastanawiałem się jaki powinien być ten następny - tysięczny.

Po krótkim zastanowieniu się zdecydowałem, że będzie o... Jarku. Można skojarzyć z autorem, znaną postacią, znajomym o tym imieniu :-)

No to miłych skojarzeń :-) 


Siedzi Jarek na kanapie
Głośno stęka no i sapie
Żona mdleje
Co się dzieje?
A on się po ......(*) drapie!


(*) – dowolna dwusylabowa część ciała

wtorek, 13 października 2015

Dzień Nauczyciela


Rok temu na stronie poświęconej Pamięci o Wisławie Szymborskiej  został zorganizowany konkurs z okazji Dnia Nauczyciela.

Tym razem nielimerykowy, zadanie polegało na układaniu "czterowersówkek" o rymie ABAB.

W konkursie poszczęściło mi się :-) i muszę się pochwalić.
Ostatnia praca z poniższej listy wygrała konkurs.


Miłej zabawy w czytaniu :-)





Szkołą wstrząsnęły nowiny!
Precz katorga wieloletnia!
Odwołali egzaminy!
A to był „Pierwszego Kwietnia”

Dziwi się Kasia od wtorku,
Czemu brzuszek jej się zmienia?
Wyjaśnił fizyk w kantorku...
Że to jest prawo „ciążenia”.

Jaś na lekcji geometrii
narysował duże koło.
”Pokaż mi tu oś symetrii,
nie wiesz? Siadaj!.... ty pierdoło...”

Wszyscy krzyczą - koniec szkoły!
Tylko Jasio siedzi smutny,
Każdy biega dziś wesoły.
Los kujona jest okrutny.

Z siostrą się wydało wszystko.
Przekaz dotarł do młodzieży.
Za przygody z wuefistą,
drugi tydzień krzyżem leży.

W szkole mają dzisiaj wolne
Niby wtorek a niedziela
Jaś: - „na łóżko się pier...nę!”
Wiwat Dzień Nauczyciela!

Cała w strachu dziś Dyrekcja
Z wizytacją przybył biskup.
Ważna to religii lekcja..
Na zastępstwie woźny – przygłup.

„Onanista! Zbok ostatni!”
Głośno Krzyczy chłopców grupa,
Widząc jak się miota w szatni
Wuefisty goła dupa.

Matematyk, na potęgę
Sili się by „znaleźć iksa”.
Aż na skroni ma już pręgę.
Klasa: - Dzwonek! Nam to zwisa!

Padło z ust małego smyka,
Jak wykładał matematyk,
- Gdzie tu sens a gdzie logika?
Gdy omawiał aksjomaty.

Od stron porno, Informatyk
Łasy bywał na kobietki.
W lędźwiach słaby, cienki „patyk”..
Łykać musiał „V” tabletki.

Zwiały pchły, biolożka w nerwach
Wszędzie chaos co się zowie:
Panie drapią się po „przerwach”
A po „dzwonkach” zaś – panowie