wtorek, 31 maja 2016

Góralszczyzną


Zapraszam na garść limeryków góralszczyzną pisanych. Górale to wcale nie są świętoszki ;-)




Józek spod Tater środka samego
Zdybał kozła wysokogórskiego.
Ciesył się krótko...
Bo kozioł z bródką
Też pokazał cyje rządzi ego.

Jeden baca ze wsi Lipki
Kcioł uzywać Jagny pipki
Lecz ona go
Ciach - ciupagom
Bo jej wpychoł weń łoscypki.

A zaś juhas z Kościeliska
Hance mocno cycek ściska.
Dzioucha tak rada
Nogi rozkłada
A ten jajca w gębę wciska.

Juhas Józce na Giewoncie
Prezentował swoje prącie.
Pręzył się a mrucoł
Stawoł to znów kucoł.
Ale zekła, ze nie siądzie...

Wypadł z lasu juhas - zbój
Dzierżąc w dłoni wielki ch*j
A spod smreka
Go nawleka
Baran becąc: "Teeeen jeeest mój"

Siedzi baca pod dzwonnicą
Macha lewą nogawicą
W lewo, prawo
macha żwawo
A wyłazi zeń "bógwico".

Pytała strojną Hankę Józka we wsi Zgniła
- A cóżeś się tak dzisiaj mocno „wylaszczyła?”
- Obietnicę mam Heńka
Że dziś nie będę klękać.
Miast znów „przoda obrabiać” – będę „dawać tyła”.

Patrzył baca pod wierchami
W przepaść pomiędzy cycami
U Maryny
Cud dziewcyny
W nicość wpadł nad nicościami...

Siedzi sobie na perci
Baca dupką... trzy ćwierci.
Tkwi od niedzieli
Wie, że go dzieli
Dupki... ze ćwierć od śmierci.