środa, 8 czerwca 2016

Ziemia Obiecana


Zapraszam na kolejną odsłonę z cyklu Literatura i Film.

Tym razem - Ziemia Obiecana w krzywym zwierciadle - na limerykowo :-)




W dawnej, włókienniczej Łodzi
„Przędli nici” starzy, młodzi.
Na przekór pruderii
lokalnej koterii,
każdy wiedział o co chodzi.



Znana w Łodzi „panna” to szlachcianka Anka
Wielu młodych panów – „wierna koleżanka”
Na swoim warsztacie
„tka” niejedne gacie,
Aż sąsiedzi słyszą jak furczy leżanka.




Późną nocą w Łodzi, Karol Borowiecki
Wtargnął do sypialni i zdarł z Anny kiecki,
Bowiem lubił nocą
A zwłaszcza przemocą
„Zwiedzać” Ani piersi, uda oraz plecki.



Raz w sypialni Ani, gdy Welta Moryca
Na seks niezwyczajny wzięła nagła chcica,
Rzucił się nań hardo
Lecz odrzekła twardo:
- No, chyba cię Żydku zbyt ciśnie szlafmyca!



Kiedy przy Ance, Maksa Baumana
Niemoc zmroziła – udał bałwana.
Sterczał zbielały
(ówdzie sflaczały),
Tylko coś w gatkach międlił do rana.



Zaśmiał się w głos Muller: „Jakie ludzie głupie,
W pałacach hulają!”, drapnął się po dupie,
popukał w skronie,
myślał, trąc dłonie:
„Pałac mieć, jak inni lecz mieszkać w chałupie”.


Mada Muller, w febrze, pewnie od gorączki
Wszystko co napotka wnet bierze do rączki:
Czy to młotek, obraz, strój
Członek, albo drutu zwój -
Byle by był „szincky”, no może „japoncky”



Po całej fabryce niesie wrzask Bucholtza:
„Dahrmozjhady polskhe, phrzez was mam piehrdholca!
Washe bazgrholy kurze
Pihschecze na thekhthurze
No i thakhim liszhtem ne podethre szhtolca!”



Nocne katusze ma Zuker Stary
Gdyż go kudłate dręczą koszmary:
Żonki zadek w pełni
Na beli bawełny
I setki amantów w kolejce do szpary...



Błyszczy na salonach Lady Zuckerowa
Do głębi zepsuta, z wierzchu „cukierkowa”.
I nie ma „oręża”
(prócz tego u męża)
Któremu odmówi „gdyż boli ją głowa”.




Zośkę Malinowską, chłopcy zbyt nachalni
Często dość szczypali w pupcię, na przędzalni.
Zosia w udawanej złości,
Że im „porachuje kości”
Zajeżdżała frantów w komórce przy szwalni.